Autor / Wiadomość

Opowiadanie

Alien_XIII
Trol



Dołączył: 13 Sie 2006
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Skąd

PostWysłany: 19 09 07 02:32:46     Temat postu:


W końcu sieza to wezme tyle że weny brakuje a i jakpatrzyłem na pierwszy rozdział to tyle błędów stylistycznych tam było, że trzeba będzie popoprawiać ,ale spokojnie w końcu ujrzycie to to
stay tuned!
Zobacz profil autora
Alien_XIII
Trol



Dołączył: 13 Sie 2006
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Skąd

PostWysłany: 06 04 08 02:33:05     Temat postu:


Wybaczcie ,że trwało to tak długo. Nie myślałem nad Fort Larpem. Natchniony byłem tuż po jego zakończeniu i jak szybko zacząłem pisać tak szybko skończyłem.
Wystarczy jednak krótka rozmowa, nawet pare zdań żeby nabrać chęci. Naskrobałem nieco. Wysłałem do oceny. Nie spodobało się. Rzuciłem to w cholere i to był błąd. Trzeba było dopracować albo po prostu nie przejmować się. Napisałem od nowa. Teraz słowami wstępu:
Jest to natchnione fabułą fort larpa i na pewno wiele wiele faktów nie bedzie takie jakie powinno. nie miałem kiedy rozmawiać z mg o dokładnej fabule ,lecz może tym lepiej. większe pole do popisu dla mnie. Najważniejsza była koncepcja. Z poczatku miało to być opowiadanie gzie główny bohater jest tylko narratorem a chodzi o to co sie wydarzyło. Teraz jednak uważam ,że będzie to bardziej wieeeeelki opis mojej postaci. A jak! Musi być egoistycznie. Nie byłbym sobą gdyby tak nie było. Prosze o to przed państwem pierwsza część "W cieniu bogów"
Zobacz profil autora
Alien_XIII
Trol



Dołączył: 13 Sie 2006
Posty: 36
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Skąd

PostWysłany: 06 04 08 02:35:04     Temat postu:


Słońce ledwo co ukazało sie ponad horyzontem a juz zdążyło przegonić sen. Ciepłymi promieniami pchało się do zamkniętych, zaropiałych oczu.
Zielonoskóry otworzył je z niemałym trudem. Pomyslał, ze najlepszym co moze zrobić jest ponowne zamknięcie ich i ułożenie sie do snu, lecz wtedy przez ogoloną głowe przemknęła inna mysl. Nie pamiętał by układał sie do snu,a dogasające ognisko musiało oznaczać, że najnormalniej zasnął na warcie. Zapewne nie przejął by sie tym faktem, puścił siarczystego bąka i powrócił do myśli o śnie, gdyby nie szelest dochodzacy z lasu.
Ork ten nie był smarkaczem by zrywać sie do pozycji bojowej z powodu każdego szmeru z lasu. Z łatwościa poznał, ze to nocna warta z obozu w kopalnii obchodzi wszystkie posterunki. Od niechcenia usiadł i do czegoś co jeszcze wczoraj było ogniskiem dorzucił kilka szczap drewna. Nie po to by się zapaliły oczywiście, lecz by warta nie mogła narzekac na niego, że przysnął. Przeciez orki nigdy nie zasypiają na warcie.
Zza krzaków wyłoniła sie najpierw czupryna, potem reszta głowy goblina. Gdy głowa była wysunięta i nie oberwała, ani nie została przeszyta strzałą oznaczało to ze może wysunać reszte ciała i podejsć do obozu. Goblin był z siebie dumny, że jest takim dobrym zwiadowcą..oraz że jeszcze żyje.
Tuż za nim wysunął się ork w zbroi z egzotycznego zwierzecia ja na te tereny. Barki oraz szyje chronił mu płytowy stelaż na którym to przymocowana była skórzana zbroja. Był albo dumnym orkiem albo wyjątkowo głupim albo doswiadczonym gdyż nie nosił hełmu. Sponad okutych w metal barków wystawała okragła zielona głowa nosząca ślady wielu walk.
-Witaj - zaczął wartownik na co okuty w zbroje ork odpowiedział tylko świnskim chrumknięciem i dosiadł się do tego co jeszcze wczoraj było ogniskiem.
-Bladoskóra jest w kopalni - rzucił od niechętnie
Drugi ork widac niezbyt zrozumiał, gdyz wykrzywił się na niego z pytaąca miną
-Mówią, że ona wazna. Włos jej z głowy nie może zlecieć. Czarownica taka bladoskóra - zatrzymał sie na chwile. Formułowanie dłuższych zdań było dla każdego orka czymś bardzo trudnym i znaczyło o wielkim zdenerwowaniu
-Łazi teraz po kopalni i szuka czegoś. A jak znajdzie to idzie do was. Do obozu i tam siedzieć będzie. Magikowac będzie -
- Wódz mówił? -
-Tera jest nowy wódz. Lepszy, silniejszy i razem z nim rozwalimy różowoskórych. - Mówił bez przekonania, choc to także było normalne dla orczych zdań.
-Ja wolałem jak nami ludziki nie rządzili. Tera juz nie wiem nic. -
Ork wstał z łomotem puszczając głosnego baka na co goblin czmychnał w krzaki
-Stary wódz powiedział ,że coś złego sie szykuje. Coś złego jest w tym lesie. Tak mówił nim go nowy ściął. I tera wiem co to jest -
-co to jest -
-My -

****

-nie masz tu czego szukac -
wszedzie słyszałem te słowa. Mimo to wciąz próbowałem licząc że chociaz jedna osoba usłucha . Zewsząd mnie wyganiano.
-Nie masz tu czego szukac -
Po raz pierwszy usłyszałem to w rodzinnej wiosce. od tamtego czasu przesladował mnie ten los. los wyrzutka.
Powiem nieskromnie. Mam wiedze. Mam madrośc którą chce przekazac tym biednym ludziom, lecz choc tak sie staram to wciąż
nie mam tu czego szukać
Do Reinsfeld dotarłem późną nocą. Rozszalała sie taka wichura, że wolałem przenocować tym razem w ludzkich warunkach niż martwić sie przez następny tydzien chorobą.
Gdy stanąłem w drzwiach wiatr który wpuściłem gasił świece które stały na oknie.
Rozejrzałem się po karczmie która mimo iż wypełniona ludźmi sprawiała wrażenie pustej. Tak jak te miasta które były opustoszałe choc pełne ludzi.
-Cóż to sprowadza człowieka lasu tutaj? - odezwał się krasnolud uderzając kuflem w blat drewnianego stołu.
nie odpowiedziałem
Usiadłem w rogu by ukryć się przed spojrzeniem ludzi. Chciałem sie ogrzac gdyż wnętrze było przytulne. Nie tak przytulne jak szałas w środku puszczy i deszcz dzwoniacy o liście ,lecz i tak wystarczająco.
Nie myslałem teraz o niczym. Rozkoszowałem się tak rzadko spotykanymi dla siebie zapachami jakim było przyrządzane w karczmie mięsiwo. Stukot kufli, dźwięk rozlewanego piwa i gwar przerywany czyimś wrzaskiem. Czasem wspaniale było poczuć te nute ludzkości w sobie by lepiej rozkoszować sie spokojem natury.
Z zadumy wyrwało mnie pojawienie sie przed nim kogos. Młodej,ładnej dziewczyny ubranej w czarną szate otulajaca całe ciało. Usiadła naprzeciw spoglądając mi w oczy.
Cóż to mogło znaczyć. Czemu przychodzisz do mnie. dziwadła. Człowieka z lasu ubranego w skóry z kosturem na szczycie którego przytroczona jest kozia czaszka.
-Twój duch jest niespokojny -zacząłem nim ona zdążyła cokolwiek powiedzieć -Szukasz pomocy i liczysz ,że ci jej udziele -
Na jej twarzy pojawił sie usmiech
-Szukasz miejsca dla siebie -
Teraz i ja się uśmiechałem. Jej duch był niespokojny ,lecz nad wyraz przyjazny.
-Nie , lecz byłas blisko. Nie zajmujesz się sztukami magicznymi. -
-Warze eliksiry, zbieram zioła -
-Zielarka -
-tak. Zielarka. Jest w głębi lasu pewne miejsce. Bardzo dobre miejsce. Wymaga odpowiednich ludzi, dobrych ludzi którzy by się tym miejsce zajęli -
-Skąd wiesz, ze jestem taka osobą -
-Wiem. Po prostu wiem
***

>>zanim zacznę mówić chciałbym by ci wszyscy ,którzy uważają że wierzą w to jaki jest naprawdę świat; Wszyscy ci ,którzy uważają ,że ich wiara jest tą prawdziwą ; Wszyscy ci którzy odrzucają zabobony, gusła, herezje i mistycyzm. Proszę by wszyscy ci w tej chwili wyszli.
Nie mam zamiaru uciszac was tłumaczeniami dlaczego jest tak a nie inaczej. Nie wytłumacze wam czemu woda spada w dół i czemu jabłka są czerwone. Tak po prostu jest. Postaram sie mówic jasno ,żeby nie było niedomówień. Mogę już? Dobrze dajmy panu jeszcze chwile. Do widzenia i nie zapomnij rzucić na tace dzis więcej niz zwykle.
A wiec zaczne od tego że nie ma żadnych duchów. My to nazywamy duchami tak jak siłe ciała mnisi nazywają ki. Duchy to energia. Czysta energia bo przeciez duchy nie maja ciała. Człowiek jest ciałem które zawiera energie. I własciwie tylko tym różnimy sie od ducha. Ciał jest zawsz widoczne, energia zwykle nie. Inaczej to sie ma oczywiscie do energii miejsca, gdyż wszystko co wydarzyło sie w jednym miejscu odciska na nim swoje piętno i tylko niektórzy sa...dobrze, wasza trójka niewiele uszczupli i tak już niewielką ilosć słuchaczy<<

***
leśny obóz wręcz swiecił od zawartych w nim duchów. Obrazów przeszłości. Wystarczyło odetchnąć by poczuć zawartą w ym miejscu moc i dlaczego tak przyciągało.
Gdy rano wyruszyłem dotarłem dopiero gdy słońce było wysoko. Zielarka tłumaczyła to kluczeniem przez las. Nikt poza mieszkancami obozu nie znał drogi do niego i woleli by tak pozostało.
Spędziłem tu kilka dni. Wsłuchiwałem się w głos lasu, próbujac dowiedzieć sie czegoś o tym miejscu, lecz tym razem głośniejsi byli śmiertelni którzy zamieszkiwali tu.
Uwage przykuli dwaj zbrojni. Wygladali na banitów lub wyjętych spod prawa. Jeden przygarnięty przez elfy dostrzegł swoja droge w odrzuceniu swojej hałaśliwej ludzkiej natury łącząc siez duchami lasu . Drugi opetany rządzą zemsty na wiedźmie ,która w swej złośliwości przeklęła na wieki. Jednakże sekret przekleństwa trzymał dla siebie.
Ciekawego kolorytu dodawała szlachecka para świezo nawrócona na odrzucenie atłasowych łoży w imie mchu i połamanych kijów oraz sutych dań dla kiścia porzeczek. On był tu przywódcą i można by rzecz osobą niespełna rozumu wierzącego w zachowanie tajemnicy lesnego obozu po wieki oraz pokojowe stosunki z Reinsfeld. Szlachcic otrzymał te ziemie i nie wiedząc dlaczego miast przysypac święty dąb piachem bądź wypalić do korzeni postanowił stworzyć tę...powiedzmy kapliczke. Według niego stanie tu miasto. Miasto dla wszystkich kochających przyrode.
Żałosne? Tylko to cisneło mi sie na myśl. Im dłużej obserwowałem tych cywilizowanych ludzi tym bardziej miałem ochote wrócić na smagane arktycznym wiatrem pustkowia na dalekiej północy, gdzie człowiek nie mógł być głupi ,gdyż taki umierał pierwszy.
Już po tych kilku dniach zrozumiałem ,że rzeczywiście duchy przywiodły mnie tu ,bo ten człowiek mimo ,że pełen dobrych chęci najwyraźniej nie miał pojęcia jak potężne ejst to miejsce i co takiego wydarzyło sie tu przed wiekami. Jednakże by tego sie dowiedzieć musiałem poprosić duchy tego miejsca o przyzwolenie.

***
>>To jest szaleństwo! Czyste szaleństwo!! Odejdź stąd wreszcie. Nie chce spoglądać na twoją twarz -
-Nawet jesli bym odszedł ta twarz wciaż by istniała. Nieważne czym byś ją zasłonił wciaż by tu była przypominając ci to czego wiedzieć nie chcesz -
-To głupoty. Bełkot pomylonego! -
-Pomylony? Masz mnie za pomylonego. Za głupca ,który nie ma ciekawszego zajęcia tylko zamęczać ciebie Arcymaga tej kolebki ludzkiej cywilizacji opowiadając o głupotach? -
-Nawet jeśli to co mówisz ma swój logiczny sens to kto przysłał ciebie do mnie. Nie jestem w stanie zrozumieć twojego religijnego bełkotu -
-Religia wyznacza to w co wierzymy lub chcemy wierzyć. Ja nie mówie o religii ,lecz o tym co jest prawdą. O tej najprawdziwszej -
-Jak mozesz mi mówić o prawdzie skoro mówisz o duchach -
-Ależ nie ma duchów!-
-Jak to nie ma? -
-Nie ma duchów! Nigdy nie było! Ja ci to mówie. Ten który rozmawiał z nimi. Ten ,którego jako małe dziecko przyjęły do swego świata.Którego odarły z ludzkiego ciała. Rozszarpały jego ciało, spaliły kości, zniszczyły marzenia i pragnienia i odebrały imię. Te same duchy ,które nadały mi imię Threeden i pozwoliły rozmawiac ze sobą. Bym mógł leczyć swych kompanów, wspomagac ich w walce lub pocieszać dobrym słowem. Ich nie ma. -
-To nie duchy ,lecz arkana magii. Podstawowe arkana z których czerpiemy moc by kształtować nią rzeczywistość. Takjest spisane w księgach i to wiedzą wszyscy uczeni tego świata -
-Ale na mroźnej północy nie ma waszych ksiąg, Nie ma uczonych mędrców i nie ma strzelistych wież. Jesteś tylko ty i twoi kompani. Ludzie których znasz. Tacy za których oddałbyłbyś ręke oraz tacy do których nie odwrócisz sie plecami. Oraz wszystko dookoła co chce cie zamrozić, podpalić, pociąć, rozszarpać albo po prostu zjeść. nic nie mówisz. Wiem dlaczego. Myślisz ,ze dałbys tam rade. Stworzyłbys swoja kule ciepła z wnętrza której kierowałbys małym impem ,ale wyobraź sobie ,że energia opuściłaby cie. Tak jak wojownik ,który traci siły. Kto wtedy przyszedłby z pomocą? Nikt. Byłbys zupełnie sam zamarzający ,a słabnącym wzrokeim dostrzegłbyś worgi czajace się na twoje mięso ,lecz nie dałyby ci tej wspaniałej szybkiej śmierci spod ich kłów. O nie, Czekałyby aż nie będziesz już wiedział czy żyjesz czy nie i czy to ukochana cie obejmuje czy mroźna dłon śmierci i własnie wtedy zaczęłyby zjadać cie kawałek po kawałku a ty resztka sił płakałbyś że wreszcie jakś siła zmiłowała sie nad tobą i chce ci zadać śmierć. Czy wreszcie pojmujesz? Czy dotarło to wreszcie do ciebie? -
-Tak i jedno ci mogę powiedzieć...
Nie masz tu czego szukać
***
Nie masz tu czego szukać
wszedzie słyszałem te słowa. Mimo to wciąz próbowałem licząc że chociaz jedna osoba usłucha .
I odnalazłem go, choc w najśmielszych snach bym nie podejrzewał kim on będzie
***
Ciąg dalszy nastąpi
Zobacz profil autora
Kwi4tek
Baba Jah



Dołączył: 18 Cze 2007
Posty: 254
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zza krzoka

PostWysłany: 13 05 08 01:52:42     Temat postu:


No czekamy, czekamy na dalszą część...
zaczołeś ciekawie.
Zobacz profil autora
Wszystkie czasy w strefie GMT + 3 Godziny
Idź do strony Poprzedni  1, 2

 


Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach